Jesteśmy z tego samego materiału co nasze sny.
William Shakespeare
William Shakespeare
Czuł się nieswojo we
własnym domu. Myśl o dziewczynie siedzącej w jego sypialni przyprawiała go o
dreszcze. Najchętniej wyszedłby z mieszkania i poprosił kogoś, aby zajął się
nią zamiast niego. Niestety nie był w stanie znaleźć w swoim mózgu odpowiedniego
kandydata do tego zadania. Mikoto zamiast pomóc wyśmiałby Yatę, albo
ewentualnie zaczął namawiać do jakiś bezeceństw, aby rudowłosy mógł wreszcie
stać się ''prawdziwym mężczyzną''. Taka pomoc, według Misakiego, byłaby równie
przydatna, co poranny kac po udanej imprezie, znaczy się do dupy. Izumo pewnie
uwiódł by nieświadomą niczego Rei i przekonał do różnych niecnych perwersji,
bądź zrobiłby w jej oczach z dziewiętnastolatka jakąś cipę a na to nie
pozwalała mu jego męska duma. Totsuka dostałby ataku cukrzycy na widok małej
Mitogari, czego rudowłosy tym bardziej nie chciał. Rikio niby mógłby poradzić sobie z opieką nad niedoszłą ofiarą
gwałtu, ale istniało wyraźnie zagrożenie, iż blond niewiasta przypadnie mu do
gustu, co oznaczałoby zaloty Rikio, co w sumie dawałoby nam zakochanego Rikio,
co w wyniku daje szczęśliwego Rikio a im
szczęśliwszy jest Rikio, tym grubszy się staje. Niby Misakiemu nie zależy na
wadze blondyna, jednakże jeżeli ta opalona księżniczka McDonalda przytyje
jeszcze trochę, to nie zmieści się w drzwiach od Homry. Przecież Yata nie może pozbawić Kamamoto
możliwości do napicia się z kolegami oraz dostępu do miejsca pracy
jednocześnie. Jakim wyrodnym przyjacielem by się wtedy okazał?!Ostatnią osobą
jaka przychodziła mu do głowy była Anna.
Szkoda tylko, że to właśnie Anną trzeba się opiekować! W końcu jest
jeszcze dzieckiem. Jak niby miałaby zająć się nastolatką? Rudowłosy uderzył się
otwartą dłonią w czoło. W takich momentach uważał, iż to jemu należałby się
nagroda Nobla za najbardziej idiotyczne pomysły. Niestety za debilizm nagród
nie ma, nie było i nigdy nie będzie, najprawdopodobniej. Właśnie dlatego
chłopak kariery nigdy nie zrobił, a część
członków Homry nawet założyła się
o dobrą, mocną wódkę, że ich przyjaciel
nigdy nie znajdzie porządnej pracy. Oczywiście Misaki nic o tym nie wie, bo w
napadzie gniewu spowodowanego ową wieścią mógłby po przypalać tyłki każdemu,
wyłączając Soucha i Kusanagiego, o co poszedł drugi zakład.
Yata wziął do ręki
butelkę z piwem. Przyglądał się jej przez jakiś czas, po czym upił dużego łyka,
całkowicie ją opróżniając.
- Kurwa, jak mnie to wkurwia - mruknął kładąc szkło po
chmielowym napoju na stole. Położył na nim łokieć , z kolei głowę oparł na dłoni, patrząc w martwy punkt na
ścianie. Westchnął cicho rozmyślając nad
zaistniałą sytuacją. Przez głowę przeszła mu myśl, aby najzwyczajniej w świecie
wypieprzyć blondynkę z domu. Byłoby po kłopocie. Tylko, czy to nie było tak, że
to on ją tutaj dosłownie wniósł, można by nawet rzec, iż wbrew jej woli.
-No ale perwerska nie
protestowała - odburknął usprawiedliwiając się przed własnym sumieniem. Bardzo
mądrze Yatagarasu, brawo. Przypominam Ci tylko jedną małą rzecz: była
nieprzytomna, nie wiedziała co się z nią dzieje. Na dodatek obudziła się w
obcym mieszkaniu, u mężczyzny którego nigdy nie widziała na oczy. Podniósł się
z krzesła i podszedł do okna. Przyglądał się przez jakiś czas panoramie miasta. Cóż może panorama
za oknem nie była najpiękniejsza, ale jemu widok kilku wieżowców stanowczo wystarczał.
Często na ich szczytach ścierali się z Berłem 4, ale od jakiegoś czasu konflikt
znajdował się w czasie ''zamrożenia''.
Oczywiście dla chłopaka było to głupotą. Powinni w końcu zniszczyć
Niebieskich, za to że przyjęli Saruhiko w swoje szeregi a tego zdrajcę
najlepiej byłoby spalić żywcem. Nienawidził
szatyna ze to co zrobił. Gdyby miał chociaż jakiś powód, jak na przykład Homra
zrobiłaby coś jego rodzinie, ale on zdradził tylko po to, aby nauczyć się
władać dwoma kolorami a przecież Mikoto-san zabrał go z ulicy, nie tylko jego.
Oboje byli nic nie wartymi śmieciami marnującymi swoje życie na bezsensownych
bójkach, czy szczeniackich wybrykach.
Homra ich uratowała, nie licząc faktu, że przez Izumo Misaki zaczął
palić i od czasu do czasu za dużo wypije, jednak mimo tego zyskał coś czego
nigdy nie miał. Rodzinę. Chorą
psychicznie, kochającą się rodzinę, za którą gotów jest oddać życie. Dlatego też zawsze słuchał się rad jakich
udzielali mu Kusanagi oraz Souch. Właśnie z tego powodu rudowłosy zabrał dziewczynę do siebie. Czego teraz
żałował. Mitogari Rei, nazwisko Mitogari już wcześniej obiło mu się o
uszy. Szkoda tylko, że już nie pamięta
gdzie i kiedy. Może kiedyś walczył z
kimś na ustawce, kto miał na nazwisko Mitogari, ale na pewno nie była to Rei.
Możliwe, iż ma brata. Na pewno łatwiej byłoby mu się tego dowiedzieć, gdyby
blondynka nie świeciła tak bezczelnie przed jego oczami cyckami. Doprawdy
kobiety są niebywale zboczonymi stworzeniami.
W pewnym momencie,
tych jakże fascynujących rozmyślań usłyszał dźwięk swojego zegarka, który
dzięki rozwojowi japońskiej technologii działał dokładnie tak samo, jak
smartfon. Zaklął pod nosem bluzgając w myślach na osobę, która dzwoni do niego
o tak wczesnej porze, bo przecież był ranek. Przynajmniej tak wydawało się
chłopakowi. Nie wytrzymałby przecież do południa śpiąc opartym o zwykłą twardą
ścianę. Spojrzał w dół przyglądając się
tarczy urządzenia. Widząc avatar księżniczki McDonalda wyraźnie się skrzywił,
wypuszczając, kolejną wiązankę przekleństw.
Czy Rikio nie może bez niego żyć?! Zawsze gdy coś się dzieje Kamamoto musi prosić rudowłosego o pomoc.
Zawsze. Każdy jeden, po trzykroć pieprzony, zasrany raz! Yata z widocznym
grymasem irytacji na twarzy nacisnął zieloną ikonkę unosząc zaciśniętą w pięść
dłoń.
- Czego znowu chcesz księżniczko McDonalda ?! – zaczął wyraźnie poirytowanym
tonem. – Znowu przytyłeś i teraz nie mieścisz się w nowe dresy, czy drzwi? –
dodał sarkastycznie unosząc nieznacznie kącik swoich ust, dzięki na jego twarzy
pojawił się nikły cyniczny uśmiech.
-Ya-Yata-san! Proszę! To nie czas na żarty! – krzyknął
blondyn, wyraźnie zawstydzony, uwagą Misakiego, ale poza tym słychać było
wyraźną nutkę gniewu pomieszanej z bezradnością. – Mikoto każe Ci zająć się grupą gangsterską,
która zażądała haraczu od matki Taru. Masz być za dziesięć minut w Homrze –
dokończył po chwili tłumacząc sytuację. A tak na marginesie, to wcale nie jest
gruby! On po prostu trenuje styl wagi ciężkiej! To wszystko. Jego waga jest mu potrzebna tylko i wyłącznie
dla dobra treningu, gdyby nie trening byłby szczupły niczym antylopa na
sawannie.
Yatagarasu
momentalnie zerwał się z krzesła.
- Przyjąłem! Przekaż Mikoto-san, że za moment będę! –
odpowiedział wybiegając z kuchni. Nacisnął czerwony guziczek, kończąc tym samym
rozmowę. Zwinnie przeskoczył nad leżącymi
na korytarzu bokserkami, następnie na jednej nodze z gracją ominął pożądany
przez naukowców obiekt badań. W biegu podniósł kij bejsbolowy, spod dawno nie
otwieranej szafy na buty. Jednym susem wskoczył na deskorolkę, dzięki czemu
wprawił ją w ruch. Jadąc otworzył drzwi,
po czym wyjechał z mieszkania. Przełożył stopę, która była z przodu na tylną
krawędź deski, balansując w ten sposób. Zrobił piękny obrót o sto osiemdziesiąt
stopni. Zatrzasnął drzwi oraz przekręcił kluczyk w zamku zamykając je tak, aby
nikt nie mógł się włamać podczas jego nieobecności. Obrócił się z powrotem w stronę schodów.
Podjechał do nich w ułamku sekundy. Wskoczył na poręcz i zaczął zjeżdżać w dół, balansując przy tym
ciałem, uważając by nie spaść. Kiedy już znalazł się na parterze odskoczył od
metalowego pręta nie, odrywając się od deskorolki. Wykonał bezbłędny obrót o trzysta
sześćdziesiąt stopni. Wylądował na betonowej podłodze. Przystanął na chwilę,
aby poprawić zbytnio nachodzącą na oczy czapkę. Po kilku sekundach był już w
drodze do baru, który nosił nazwę Czerwonego Klanu: Homra. Szkoda tylko, że zapomniał o jednym małym
szczególe. Takim małym, niegroźnym, wystraszonym blond szczególiku zamkniętym w
domu Yaty. W siedlisku wszelakiego brudu i nowych form życia, które może
mogłyby nawet zostać okrzyknięte mianem perpetuum mobile, Misaki zamknął
wystraszoną Mitogari. Jednakże naprawdę
trzeba go pochwalić. Tak bardzo kocha swoich przyjaciół, że zapomniał
kompletnie o kimś kogo kilka godzin wcześniej ocalił, na dodatek od tych kilku
godzin jest u niego w domu. Dziewiętnastolatek jest cudownym przyjacielem, ale
używanie mózgu jak na razie nie idzie mu najlepiej.
~*~
Piętnaście minut później Yata był już na miejscu. Wskoczył na
chodnik robiąc kickflip’a. Wylądował miękko uginając kolana. Zatrzymał się tuż
przed schodami od pub’u. Zszedł z deski, uderzając przy okazji piętą o jej
krawędź. Złapał deskorolkę do ręki i wszedł pośpiesznie do środka. Rozejrzał się nerwowo po pomieszczeniu szukając
wzrokiem Taru. To niewybaczalne, że ktokolwiek zagroził rodzinie członka
Straszliwego Płomienia! Przecież to Płomień włada podziemiem Shizume. Jakby się
nad tym zastanowić fakt, że ktoś zrobił coś takiego wydawał się
absurdalny. Zrobienie czegoś takiego
oznacza wojnę z Czerwonymi, z kolei wojna z Czerwonymi jest równa spopieleniu
idiotów, którzy ową wojnę by wywołali, dosłownie. Misaki przyjrzał się najpierw minie Taru,
który jak na kogoś komu właśnie zastraszyli matkę, był nad wyraz wesoły.
Przeniósł wzrok na księżniczkę McDonalda, na jego ustach również spoczywał
uśmiech. Przewertował spojrzeniem każdego coraz bardziej wątpiąc w prawdziwość
informacji jaką niedawno otrzymał.
Zamrugał kilkakrotnie oczami zatrzymując wzrok na Kusanagim, który
przyglądał się rudowłosemu.
- To kłamstwo prawda – bardziej stwierdził niż spytał – Z
Taru wszystko w porządku a wy znowu targacie ze mnie łacha – dodał wchodząc w głąb
pomieszczenia. Uśmiechnął się delikatnie, siadając na kanapie. Podrapał się w
tył głowy. – A wy macie popierdolone
pomysły – mruknął kładąc deskę na podłogę.
Anna podbiegła do niego i wyjęła z kieszeni czerwoną kulkę. Przyłożyła
ją sobie do oka, uważnie wertując chłopaka wzrokiem. Po niecałej minucie odsunęła się od niego,
spoglądając na Soucha.
- Zapomniał! Mikoto miałeś racje – powiedziała podchodząc do kanapy. Usiadła na niej wygodnie, aby potem
znowu spojrzeć na Yatę przez czerwoną kulkę.
Czerwonowłosy zaśmiał się jedynie wyciągając rękę w stronę Izumo.
- Przegrałeś, dawaj moje 0.7 – stwierdził uśmiechając się
zwycięsko. Blondyn pokręcił głową, przenosząc wzrok na młodszego kolegę. Wyjął spod lady butelkę wódki i podał
liderowi.
- Yata-chan pamiętasz chyba, że masz lokatora w domu prawda?
Czy może już sobie poszedł? – zaczął opierając łokcie o blat startego,
angielskiego baru. Misaki spojrzał na
niego, tak jakby przed chwilą ogłosił mu, że Ziemia stanęła a oni mają za
chwilę z tego powodu zginąć. Przełknął głośno ślinę przypominając sobie
siedzącą na łóżku blondynkę, następnie w jego głowie pojawiły się urywki ze
snu, o którym szczerze pragnął zapomnieć. Nie chciał pamiętać, jak śniła mu się
Rei, która z taką czułością oraz zawziętością pieściła jego wargi, nie chciał
pamiętać wyimaginowanego uczucia erekcji oraz tego uczucia gdy kroczem ocierała
się o jego przyrodzenie. Nie chciał a mimo wszystko myślał o tym i to
zdecydowanie za często. Z każdą sekundą czerwieniał coraz bardziej wpadając we
wstydliwy trans wspomnień świadomego snu, dając swoim kompanom niezły spektakl
kabaretowy. Niektórzy już zaczęli się
śmiać pod nosem, inni na razie ograniczali się do rozbawionych min. Totsuka był
na tyle odważny, by ze swoją nową kamerą krążyć naokoło rudowłosego, filmując
jego zmieniającą kolor twarz.
- Wow… jakie to urocze Yata-chan – mruknął Takara
uśmiechając się szeroko. Podszedł bliżej chłopaka, chcąc lepiej ująć czerwone
wypieki na twarzy Yatagarasu. Rudowłosy nie kontaktował przez jakiś czas kłócąc
się z własnymi myślami, które usilnie chciały trwać w sennych marzeniach na
przekór moralnemu kręgosłupowi chłopaka.
‘’Kamerzysta’’ pomachał mu dłonią przed oczami. – Yata-chan! Obudź się!
Nie marzymy na jawie! – zaśmiał się wesoło. -
Powiedz o czym myślisz? – zapytał wodząc obiektywem dookoła niego. Rudzielec spojrzał na niego, niczym na
ostatniego idiotę. Zmarszczył brwi
oddychając coraz głośniej. Śmiech
przyjaciół, żarty Totsuki, nawet Annę bawiła jego sytuacja. Annę! Misaki wstał gwałtownie odsuwając kamerę od
siebie.
- A spierdalaj mi z tym! – wrzasnął cały czerwony. Złość
mieszała się w nim wraz z zawstydzeniem jakiego doznał. Odwrócił się w stronę Izumo, wskazując na
niego palcem. - A T-Ty… nie mów im
więcej o takich rzeczach! - Złapał się za
głowę starając w jakikolwiek uspokoić. Próbował nawet policzyć do dziesięciu,
ale niespecjalnie mu to wychodziło.
Kusanagi uśmiechnął się delikatnie wyjmując papierosa z paczki
czerwonych Malboro. Pstryknął tuż przy końcówce fajki, wypuszczając niewielką
czerwoną iskierkę, która ją odpaliła. Zaciągnął się, po czym powoli wypuścił
szarą strużkę dymu z płuc.
- Ojj nie przesadzaj Yata-chan, ale skoro się tak rumienisz,
to pewnie do czegoś doszło prawda? – powiedział kolejny raz wpuszczając do
swoich płuc nikotynę.
- Czyżby Misaki w końcu stał się prawdziwym mężczyzną? –
zażartował Mikoto również wyciągając papierosa, którego odpalił tak samo jak
okularnik.
~*~
W pomieszczeniu dla VIP’ów znajdowała się dwójka mężczyzn,
którym towarzyszyły cztery kobiety zasiadające po bokach każdego z nich.
Całowały ich szyję dłońmi pieszcząc różne partie ciała swoich klientów. Zza
ścian dobiegała głośna, klubowa muzyka w rytm której panie starały się poruszać
zajmując się jednocześnie swoją pracą.
- Nie mogłeś poczekać ze rżnięciem aż już ją doprowadzisz do
bazy?! – odezwał się pierwszy, barczysty szatyn z dość dużą blizną na policzku
– Nie mogłeś wyładować się tutaj, tylko chciałeś zgwałcić JEGO córkę?! Masz
pojęcie co by nam zrobił?!
- Nikogo nie było! Skąd mogłem wiedzieć, że ten knypek z
Homry będzie tamtędy przejeżdżać?! – odburknął szatyn łapiąc za pośladki jedną
z kobiet siedzącą obok niego. – Poza tym
to był Yatagarasu, jest najgłupszy z całej grupy, niczego się nie domyślił, podejrzewam,
że nawet jeżeli ona powie mu kim jest to i tak nie zrozumie powagi
sytuacji – dodał wykrzywiając się na samą myśl o rudowłosym. Gdyby nie uciekł
tamten pewnie by go spalił, albo połamał jakąś kończynę, bądź, co wydawało się
dla niego najgorsze, wykastrował. Na samą myśl po ciele bruneta przeszedł
nieprzyjemny dreszcz. Dobrze, że jest
strainem i potrafi się teleportować.
- W każdym razie musimy ją złapać, ale nawet nie wasz mi się
jej tknąć! Chcemy zniszczyć jej ojca a nie rozpętać wojnę – wysyczał tamten
chwytając za nieco przymały stanik szatynki. Przyciągnął ją jednym ruchem ręki
do siebie, z kolei tamtemu wskazał, aby wyszedł. Jak mu kazał tak zrobił, w końcu jest tylko
elitarnym pionkiem, nie ma nic do gadania.
~*~
Rei siedziała pod bluzą trzęsąc się cały czas ze
strachu. Cała ta sytuacja konkretnie ją
przerażała. Chciała wyjść tylko do
marketu po kawę, gdyż w jej wynajmowanym mieszkaniu już się skończyła, a
musiała zarwać nockę, aby doczytać
niedawno zakupioną powieść.
Naprawdę nie chciała zrobić nic złego, więc dlaczego los zesłał na nią jakiegoś chorego psychicznie zboczeńca a za
wybawiciela dał jej chłopaka, który zawlókł biedną dziewczynę do swojego
mieszkania. Jednak to nie było
najgorsze! Nawet ta porwana bluzka nie
była najgorsza, mogła w końcu zakryć swoje krągłości czerwoną bluzą, której
notabene pochodzenia nie była w stanie zidentyfikować. Najgorszy był moment, w którym podchodził do niej
z tą wielką erekcją zakrytą spodniami. Nie. Nie patrzyła tam celowo, ale
siedząc na łóżku oraz posiadając zaledwie sto pięćdziesiąt pięć centymetrów
wzrostu, nie dało się ominąć tego widoku, jeśli patrzyło się przed siebie. Dlatego tak pospiesznie odwróciła wzrok. W
duchu modląc się, aby chłopak sobie poszedł.
W pewnym momencie usłyszała dźwięk przekręcanego zamka i wtedy dosłownie
zamarła. Czyżby właśnie została zamknięta w tym domu?! Sama?! Momentalnie zeskoczyła z łóżka. Chciała
wybiec, ale przecież nie będzie paradować z gołym biustem. Zmarszczyła brwi,
przełknęła ślinę, po czym założyła czerwoną bluzą, która sięgała jej do połowy
ud. Oto zalety bycia niższym od przeciętnego trzynastolatka. Pobiegła pospiesznie w stronę wyjścia. Już po
kilku krokach poślizgnęła się o leżącą na środku pokoju, zapewne brudną,
skarpetkę. Pisnęła cicho czując jak traci równowagę. Wywinęła ślicznego
orła. Leżąc rozejrzała się po
pomieszczeniu. Nie trzeba było być geniuszem, by zauważyć wszechobecny bałagan
a ty tylko sypialnia. Na myśl o reszcie mieszkania po ciele Rei przeszyły zimne
dreszcze przerażenia. Nie dość, że ją
zamknął, to jeszcze w jakimś burdelu! Wstała ostrożnie z podłogi, i tym razem
wolno udała się na korytarz. Na widok
kolejnej starty kosmicznego bałaganu, blondynce zakręciło się w głowie. Oparła
się o ścianę zaciskając pięści. Na pewno nie
pozwoli czemuś takiemu jak bałagan się pokonać! Nawet jeżeli owy bałagan
był według niej równie toksyczny i niebezpieczny co rozbity baniak z
substancjami radioaktywnymi. W zasadzie nie zdziwiłaby się chyba, gdyby coś w
ten deseń znalazła w tych śmieciach.
Zakasała rękawy i wzięła się za poszukiwania środków czyszczących. Jak
już ma być gdzieś zamknięta wbrew własnej woli, to na pewno nie w takim
nieludzkim bałaganie.
Po jakiś dwudziestu
minutach żmudnych poszukiwań wszelakich detergentów, ścierek, gąbek, itp oraz
półtoragodzinnym sprzątaniu zaledwie czterech pomieszczeń (korytarz, łazienka,
kuchnia, sypialnia), mogła powiedzieć, że skończyła. Brudne ubrania wstawiła do
prania. Jasne rzeczy już suszyły się w korytarzu, na suszarce, która stała w
łazience nieużywana od kilku tygodni, ciemne z kolei właśnie się prały. Rei
chciała właśnie wynieść pod drzwi worek ze śmieciami, które udało jej się
wyzbierać.
Właśnie w tym momencie ktoś nagle wparował do domu
Misakiego wywalając Mitogari na
ziemię. Worek automatycznie puściła,
przez co upadł z hukiem tuż pod framugę drzwi. Rei uniosła wzrok do góry chcąc
wiedzieć kto na nią upadł. Na widok rudowłosego chłopaka, który ją tutaj
zamknął zamarła cała się czerwieniąc.
Poczuła coś dziwnego stykającego się z jej kobiecością, natomiast jej biust był wręcz zgniatany przez klatkę
piersiową Yaty.
- Ja… - mruknął chłopak wpatrując się w twarz
dziewczyny. Chcąc nie chcąc wzrok
dziewczyny ją onieśmielał, w końcu była dziewczyną, na dodatek czuł na sobie
jej miękkie piersi. Uczucie było naprawdę przyjemne i chociaż jego rozum kazał
mu zejść, to nieznany wrodzony instynkt unieruchomił wszystkie jego kończyny.
No poza jedną, która bardzo chciała się wybić do góry. Na szczęście sama miękkość nie podziałała
wystarczająco mocno na zmysły Yatagarasu, więc gdy tylko zebrał w sobie pełną
koncentrację oraz rozejrzał po pomieszczeniu zdołał pójść ze swoimi demonami na
kompromis.
- Tutaj jest czysto! – zakomunikował rozglądając się
dookoła, nie schodząc z Rei. W Homrze odbył naprawdę poważną rozmowę, która co
nieco go uświadomiła.
____________________________________________________________________________________________________
Hej wam! Rozdział jest nieco później niż bym chciała,a le zostałam pozbawiona na całe 24h internetu i nie miałam jak go dodać. Mam nadzieję, że się wam podoba oraz nie zjecie mnie za opóźnienia!
Doceńcie moją pracę! Komentujcie, a jeśli posiadacie konto Google, zaobserwujecie~! Dla was to minuta, dla mnie radość i motywacja do pisania!
Hope you like!
O ho ho! Wiedziałam, że mu posprząta! No po prostu wiedziałam hue hue ^^ Tak czy siak jest duża poprawa w kwestii błędów, zero zjadania literek i słów. Czyta się przyjemnie, sam tekst bardzo ciekawy! Oby tak dalej Persiu :D
OdpowiedzUsuńPosprzątać posprzątała, co nie znaczy że to będzie typowe Love Story! O nie nie nie! Nawet tak o tym nie myśl! XD Oczywiście cieszę, się że moje opko się komuś podoba, chociaż jest w nim bardzo, bardzo mało akcji, no ale czas mnie gonił. Jak tylko się ogarnę z nauką rozdziały na pewno będę dłuższe, ciekawsze i będą się kończyć w najlepszych momentach
UsuńCzytam kolejną część i zastanawiam się tylko co dalej ^^
OdpowiedzUsuńpowodzenia w nowej części Bl
świetnie Ci idzie,masz talent :3
Dziękuję Kotku :3 myślę, że dalej też Ci się spodoba, bo mam już fajny, według mnie, pomysł i teraz tylko przepisać go na Worda :3
UsuńTo jestem! Późno, ale jednak xd
OdpowiedzUsuń"Totsuka dostałby ataku cukrzycy na widok małej Mitogari" nie można dostać ataku cukrzycy, koteczku! Co najwyżej można dostać zapaści, ale to nie jest atak tylko krytyczny spadek cukru xd
"Rikio niby mógłby poradzić sobie z opieką nad niedoszłą ofiarą gwałtu, ale istniało wyraźnie zagrożenie, iż blond niewiasta przypadnie mu do gustu, co oznaczałoby zaloty Rikio, co w sumie dawałoby nam zakochanego Rikio, co w wyniku daje szczęśliwego Rikio a im szczęśliwszy jest Rikio, tym grubszy się staje. Niby Misakiemu nie zależy na wadze blondyna, jednakże jeżeli ta opalona księżniczka McDonalda przytyje jeszcze trochę, to nie zmieści się w drzwiach od Homry." hahahahaha xd tu padłam cnie xd
".Doprawdy kobiety są niebywale zboczonymi stworzeniami" - leżę xd
"Dziewiętnastolatek jest cudownym przyjacielem, ale używanie mózgu jak na razie nie idzie mu najlepiej." kocham cię, kocham! XD
"Złapał się za głowę starając w jakikolwiek uspokoić." zjadłaś "sposób"~
"nie wasz mi się jej tknąć" a tu się chyba pisze "waż"... Aczkolwiek mogę się mylić, jestem tylko strusiem xd
Generalnie masz kilka literówek, ale treść tego rozdziału wszystkie je przyćmiewa! Serio, myślałam, że wezmę i kipnę ze śmiechu xd
Misaki, biedny chłopiec, napastowany przez okrutne myśli!
Ale pięknie opisałaś jego podróż deskorolką! :3 kocham skateboard, kocham, kocham, kocham! <3
No. To tyle. Weny weny weny i do następnego!
Cóż.. Yata nie jest mądry, dla niego można dostać ataku cukrzycy xd jego się czepiaj~
UsuńCo do literówek, to jestem tylko persem, ciężko pisać tłustymi puchatymi łapkami, ale ciągle wszystko poprawiam kiedy znajdę chwilę, której i tak nie mam zazwyczaj xdd
Też kocham skeatboard! Oraz dziękuję! Ja czekam na kolejną chusteczkę! xd Czekajmy razem na rozdziały! :3
Obrzydła mi moda na lata 90-te, więc nie wiem, czy będę pisać cokolwiek o Grey Daze. Przeczytam wszystko na weekend, bo będe mieć więcej czasu. Ale póki co, tutaj masz linka do centrum emosów, gdzie opowiadanie pojawi się na pewno:
OdpowiedzUsuńhttp://well-stand-together.blogspot.com/
Bardzo fajny rozdział :D
OdpowiedzUsuńRozkminy Yaty (błagam, nie bij, jak źle napisałam:')) na temat tego, co zrobić z blondynką mnie rozwalały :D A pomysł na "wypieprzenie jej za drzwi" chyba był najlogiczniejszy :D :P
Biedna Rei. Coś czułam, że mu wysprząta dom, no ale to chyba już FF'owa intuicja :D
Bardzo fajnie opisałaś wszystko i nie pozostaje mi nic innego, jak poczekać na kolejną część. Jestem ciekawa, czy Misaki jej podziękuje czy raczej opierdoli, no bo wiesz, jak to mówią, bad boy'e są różne. :D
Pozdrawiam, życzę weny, czasu, pomysłów ^^
itisnotourloveaiff.blogspot.com
Znów twoje opowiadanie mnie rozśmieszyło~ Brawo mój ty persie ♥
OdpowiedzUsuńRobi się coraz bardziej interesująco oraz sprawia, że chce się czytać!
Będę niecierpliwie czekała na nowszy rozdział ♥
KAMI-SAMAAAAAAAAAAAAAAAA!
OdpowiedzUsuńHomra, Misaki, czego chcieć więcej *-* Struś jego mać (tu z góry przepraszam panią określaną powyżej jako Struś, no ale lepszego określenia nie ma), no struś jego mać, po prostu cały Misaki się mieści w tym opowiadaniu :") To było po prostu piękne!
Opisy fajne - ale czekaj, to akcja ma miejsce przed tym, jak Szósty Król zabił Totsukę, tak? Dobrze myślę? ;-;
Homra tak ładnie opisana :V Jest i Mikoto, a ja tak wielbię czerwonego ;-;
Izumo taki wredny >> Jag tak można paplać Homrze, aaaargh >>
Interpunkcja w niektórych miejscach leży i masz literówki, waż pisze się przez ż - poza tym zero błędów :D Płakłam hardo przy dedukcji Yaty :")
Jednym słowem, epicko. Informuj mnie na mailu: ladywithinlight@gmail.com
NO BLOOD! NO BONE! NO ASH!
Aha, i Mikoto nazywa się South (w japońskim zapisie Suoh), a nie Souch >> Taka uwaga na przyszłość.
UsuńStrasznie cieszę, że blog przypadł Ci do gustu, co do błędów, to ciągle jakieś zostają mimo korekty, ale chyba nie są aż tak rażące hm? Na swoją obronę, mam też, że z każdym rozdziałem jest ich coraz mniej! :D Informować nie wiem czy dam radę, w razie czego dodaj bloga do ulubionych i powinno być w porządku ;) :3
Usuńco do nazwiska Mikoto postaram się w najbliższym czasie poprawić błąd w rozdziałach a w następnym rozdziale pisać poprawnie :3
Heloł. Weszłam, przeczytałam...
OdpowiedzUsuńJest okey. Zapowiada się bardziej niż ciekawie...
Więc mam prośbę... Napisz w najbliższym czasie następny rozdział *q*
W tej właśnie chwili zaobserwowuje to opowiadanie...
Co mam więcej napisać? Nie mam pomysłu ;^;
Dlatego, życzę weny, ciasteczek i pozdrawiam!
cieszę się, że Ci się podoba, właśnie piszę 3 rozdział i staram się zrobić go w Helloweenowym klimacie, ale jak jest napisane z boku rozdziały pojawiają się z soboty na niedzielę, czasami parę godzin później, więc myślę, że szybko przeczytasz nowy xd
UsuńNo i oczywiście bardzo dziękuję *^*
cóż dziękuję za miłe słowa :3 ale miło by mi było, gdyby link do bloga mimo wszystko wylądował w zakładce na spam xd
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział podobał mi się :3
OdpowiedzUsuńJa zapraszam do siebie na następny. :) Już jest rozdział 10 :)
Generalnie im więcej rozdziałów mam za soba tym bardziej uwielbiam Homrę. Kusanagi! Zboczony, palacy, barmanowaty Kusanagi i jego niewybredne rozkminy.
OdpowiedzUsuńRozbawiłaś mnie tymi uwagami o "Księżniczce McDonalda" a Megan mało co bawi. Jedyne co mnie zatrzymalo na pewną chwilę to to że gdzieś tam zamist 'jego/go' nie pamietam dokladnie, napisałaś 'ją/jej'. Ale w sumie jestem na telefonie i nawet nie chce mi się szukać bo chcę już przeczytać kolejny :P
Tak jak wspominałam podoba mi się twoj styl. Wiesz piszesz lekko - a to oznacza że nie przynudzasz. Nawet taką prostą czynność jak picie herbaty można przecież zabawnie/ciekawie opisać. Często się spotykam z tym na Bloggerze, że ktoś tak poważnie pisze...że mnie samej odechciewa się czytać i osobiście wolę poszukać czegoś innego.
Intryguje mnie sprawa z Rei. Też kojarzę jej nazwisko ale jako że jestem na tel to nie bardzo chce wychodzić ze wszystkiego i sprawdzać. Choć może znam je z innego anime. Fajnie że dodałaś tutaj perspektywę tego zboczeńca, ponieważ to pobudziło moją wyobraźnię:P jak tak sobie myślę to sądzę że jutro popatrzę za blogami o tematyce K. Kuzwa moze znajde cos o Mikoto <3 ahh Megan taka sama jak wszystkie inne...leci na Czerwonego Króla jak pies na sukę...
Pytanie tylko jak wielki wkurw mnie weźmie widząc - z całą jebaną pewnością - same blogi yaio....Megan nie myśl o tym to nie na twoja psyche!!!!